Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Archiwum miesiąca czerwiec 2011

Bardzo często zwracamy się do przeszłości i zastanawiamy jak wyglądały mieszkania sto czy dwieście lat temu. Jjak wyglądał szlachecki dwór, jak wyglądało obejście na wsi czy w mieście? Dzisiaj chciałabym podzielić się znalezionymi wiadomościami na temat dworku szlacheckiego. Dworkiem w miastach polskich XVIII w. zwyczajowo nazywano dom drewniany należący do szlachcica. Dworki lokowane były głównie na przedmieściach, na ogół na sporych działkach. Posesje, na których były wznoszone, zabudowane były podobnie jak wiejskie zagrody – od frontu stał budynek mieszkalny, na jego tyłach wydzielone było podwórko, gdzie znajdowały się zabudowania gospodarcze, część tylną działki zajmował ogród. Dom mieścił mieszkanie dla właściciela, posiadał też część przeznaczoną do wynajęcia. Wśród budynków gospodarczych najczęstsze były stajnie i wozownie, nieraz dość rozbudowane. Posiadanie koni i powozów mogło bowiem stanowić źródło dochodu. Prawdopodobnie wielu szlachciców (np. posiadających dworki pod Warszawą) wynajmowało zaprzęgi lub pomieszczenia dla przedsiębiorstw komunikacyjnych, albo sami wykonywali usługi transportowe będąc furmanami. Zawód furmana był i popularny i intratny. Nie było przecież ani samochodów, ani ciężarówek, a towary, czy też różne rzeczy, trzeba było przewozić z jednego miejsca do drugiego. Stąd szczególnie w miejscowościach podwarszawskich mogliśmy spotkać wozownie z końmi. W niedalekiej przeszłości zarówno w Pyrach jak i w Wawrze czy Aninie takie wozownie były popularne. Bardzo często przy dworku funkcjonowały browary produkujące piwo. Różniły się od siebie wielkością i wyposażeniem. Na przykład były takie, które zajmowały tylko dwie izby, lecz i takie, w skład, których wchodziły: ozdownia (do suszenia słodu), młyn o konnym napędzie, spichlerz, suszarnia chmielu. Wyprodukowane piwo szlachta sprzedawała. W części gospodarczej dworków funkcjonowały również piekarnie, kurniki, kuźnie. Być może związana z nimi działalność (piekarnictwo, hodowla drobiu, kowalstwo) także stanowiła niemałe źródło utrzymania.

A ogrody? W przypadku większości ogrodów hodowano w nich drzewa i krzewy owocowe (m. in. jabłonie, grusze, wiśnie, orzechy włoskie, figi, brzoskwinie, porzeczki, agrest) oraz kwiaty, nie tylko na potrzeby właścicieli, ale też na sprzedaż, co stanowiło również o dodatkowych dochodach. Ogrody pełniły również funkcje ozdobne, rekreacyjne – „dla spaceru”, z altanami i kręgielniami. Jeżeli ogrody były przeznaczone wyłącznie dla celów rekreacyjnych świadczyło to o zamożności szlachty tam zamieszkującej. Najpiękniejsze parki i ogrody, jakie spotkałam to Łazienki Królewskie w Warszawie oraz Park w Wilanowie i Arkadia w Nieborowie pod Warszawą. Łazienki Królewskie w Warszawie to zespół pałacowo-parkowy w Warszawie z licznymi zabytkami klasycystycznymi, założony w XVIII wieku z inicjatywy króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Całe założenie było zrealizowane przez architektów królewskich: Dominika Merliniego, Jana Chrystiana Kamsetzera oraz Jana Chrystiana Szucha.

Park Wilanowski to ogród wchodzący w skład zespołu pałacowo-parkowego w warszawskim Wilanowie, część podmiejskiej rezydencji króla Jana III Sobieskiego, który ową rezydencję zbudował dla ukochanej Marysieńki – Marii Kazimiery. Par zajmuje powierzchnię 45 ha wraz z jeziorem Wilanowskim i Kanałem Sobieskiego. Jest to część obszaru podległego Muzeum Pałacu w Wilanowie, obejmującego ogółem 89 ha.

Trzecim pięknym zespołem Pałacowo ogrodowym jest Pałac w Nieborowie wraz z Arkadią. Arkadia jest w stylu ogrodowym, który powstał w latach 70 tych wieku XVIII – styl angielski, który przeciwstawiał się stylowi barokowemu. Styl angielski propagował swobodne i nastrojowe kompozycje ogrodowe związanych z różnymi konstrukcjami architektonicznymi nawiązującymi do antyku, średniowiecza, życia wiejskiego i często do form egzotycznych. Styl ten przeobrażał się od form sentymentalnych do stylu ogrodu romantycznego. Dlaczego dzisiaj o tym napisałam? Za kilka dni wakacje. Będziemy podróżować po Polsce, często pokonując wiele set kilometrów. Część z Was przyjedzie do Warszawy. Warto poświecić dzień lub dwa na wizytę w jednym z przepięknych Parków Warszawy. Obecnie Warszawa jest miastem dynamicznie rozwijającym się. Sama czasami nie poznaję miejsc, w których zdawałoby się nie tak dawno byłam, a teraz jest inaczej. Natomiast parki, zespoły pałacowe są niezmiennie, od lat takie same, dlatego serdecznie zapraszam wszystkim do odwiedzenia tych wspaniałych miejsc. Być może jest to związane z sentymentem, jakim darzę Warszawę i jej okolice, ale dla mnie nie ma piękniejszych miejsc, w których mogłabym odpoczywać i kontemplować bogatą historię Polski.

Życzę Wszystkim super weekendu słońca, pogody ducha

i świetnego odpoczynku

Wasza Jadwiga

W czerwcu organizowane są w Wielkiej Brytanii wielkie uroczystości z okazji urodzin Królowej Elżbiety II. Królowa kończy lata w kwietniu, ale parady, marsze, pokazy organizowane są niezmiennie w czerwcu. W piątek 10 czerwca 90 lat skończył książę małżonek czyli książę Filip. Stąd tegoroczne sobotnie obchody były  poświęcone zarówno Królowej Elżbiecie II jak i Księciu Filipowi. Beata, moja przyjaciółka, przesłała mi list już dwa miesiące temu, który postanowiłam opublikować dopiero teraz. Mam nadzieję, że przeczytacie go z zainteresowaniem, bo ja byłam bardzo zaskoczona jego treścią. Beata wie jak bardzo interesuję się Królestwem, jak lubię Anglię, jak kocham angielskie ogrody. Ile razy tam byłam zawsze biegałyśmy nie tylko po Londynie, ale również jeździłyśmy po „country side”  oraz odwiedzałyśmy małe urokliwe miasteczka jak Bisley czy Cotswolds. Ponadto zawsze podczas moich wizyt odwiedzałyśmy Hampton Court. Dlatego Beata w swoich poszukiwaniach różnych ciekawych tematów, natrafiając na taki, przesyła do mnie, ku mojej uciesze. A ja dzielę się tymi wiadomościami z Wami. Ale szkoda słów oto list:

„…Dawno, dawno temu, za górami, za lasami żyła sobie królowa. Dzielna to była kobieta, odziedziczyła kraj na pograniczu ruiny, ale już po kilku latach panowania sprawiła, że kraj stał się mlekiem i miodem płynący. Wrogów pokonywała bez litości, nad biednymi się pochylała i tworzyła dla nich korzystne prawa, swary religijne zażegnywała tolerancją, hojnością swoją wpływała na rozwój sztuki i literatury, finansowała odkrywcze podróże do najdalszych zakątków świata. Sprawiła, że jej kraj stał się władcą mórz i najpotężniejszym państwem Europy. Była to Elżbieta I Wielka, córka Henryka VIII i Anny Boleyn. Ta wspaniała, królowa  wsławiła się nie tylko walecznością i mądrością, ale również swoimi bajecznie rudymi włosami zamienionymi w późniejszych latach na równie płomienne peruki, stosowaniem nietypowego makijażu, nadającemu jej obliczu bladego wyrazu oraz  noszeniem przebogatych sukien z olbrzymimi kryzami.  No i właśnie z powodu tych rudych włosów i sukni wszystko się w historii poplątało!  Cofnijmy się do roku 1542. Urocze miasteczko Bisley położone w sielskim rejonie Cotswolds, na skraju doliny Frome jest miejscem, gdzie młoda księżniczka Elżbieta zostaje wysłana na wychowanie. Z dala od szalejących plag londyńskich. Otrzymuje tutaj dobre wykształcenie, pomimo, że jej ojciec nie pała do niej wielką miłością (no cóż, pewnie patrząc jej w oczy widzi oczy matki, którą skazał na śmierć). Księżniczka wychowuje się w gronie osób darzących ją większą miłością niż jej własna rodzina. Niestety, pewnego pięknego dnia Henryk VIII zażądał jej przyjazdu do Londynu. Nieszczęśliwy zbieg okoliczności spowodował, że księżniczka nagle zapadła na zdrowiu i niespodziewanie zmarła. Blady strach padł na opiekunów na dworze Overcourt. Powiadomienie o śmierci córki porywczego władcy oznaczałoby pewną śmierć albo długie lata w Tower.  Desperacja i strach rodzi w ludziach najdziwniejsze pomysły – w tym wypadku, opiekunki postanowiły podmienić księżniczkę na inną rudą dziewczynkę, wiedząc, że król ostatni raz widział córkę jako 3 letnie dziecko.  Są pewni, że kaprys króla będzie trwał kilka dni, po czym księżniczka wróci do Bisley i w korzystniejszym czasie doniosą o śmierci Elżbiety.  Plan niestety ciężko jest zrealizować, bowiem nie mogą znaleźć żadnej rudej dziewczynki. Oczy ich padają na dziecięcego kompana i przyjaciela Elżbiety, syna księcia Richmond i Mary Howard, którego płomienna ruda czupryna nie jest przypadkiem – książę Richmond jest bowiem nieślubnym synem Henryka VIII. Nolens volens, chłopiec dostaje ścisłe instrukcje, ubrany zostaje w piękne suknie i w towarzystwie oddanej niani i zaufanych dworaków wysłany w podróż.  Los płata różne figle. Księżniczka, która nigdy nie miała zostać królową zasiadła na tronie w wieku lat 25. Mit? Może tak, może nie. Przez całe swoje życie, królowa nosi przebogate suknie z wysokimi kryzami, zakrywającymi szczelnie nie tylko dekolt, ale i szyję z jabłkiem Adama. Nakłada zawsze na twarz grubą warstwę białego podkładu, tworzącą dobrą maskę dla ukrycia zarostu. Bardzo młodo zaczyna łysieć i nosić ekstrawaganckie peruki.  Nigdy nie pozwalała na zbadanie się przez przypadkowych lekarzy, tylko przez własnego lekarza pozostającego z nią od samego początku. Wydaje kategoryczny zakaz badania jej po śmierci, tudzież ekshumacji. Kategorycznie odmawia poślubienia kogokolwiek, co jest totalnie nielogiczne ze strony władcy, gdyż koligacje z możnymi tego świata umacniają państwo. Nie dąży do posiadania następcy tronu, pomimo, że oznacza to koniec jej dynastii. Przez cały czas swojego panowania nie otacza się damami dworu, ale żeglarzami, podróżnikami i piratami. Posiada wielu silnych doradców, którzy nigdy jednak nad nią nie dominują, uwielbia męskie sporty, szczególnie polowania. Strzeże swojej prywatności i nigdy nie rozbiera się w otoczeniu dworek, jak to bywało w zwyczaju, maskując to swoją dziewiczą nieśmiałością. Dodajmy do tego potwierdzany przez wiele źródeł, niski, męski głos. Może jej słynne przemówienie w Tilbury przed rozgromieniem hiszpańskiej Armady: „Wiem że mam ciało słabej i wątłej kobiety lecz mam męskie serce i żołądek” należało by zinterpretować jako: „Wiem że mam suknię słabej i wątłej kobiety lecz jestem mężczyzną”. No i końcowe pytanie, dlaczego od stuleci, w Bisley panuje nietypowa tradycja obchodzenia majowego święta poprzez przebierania chłopców w szaty dziewczynek? Na koniec załączam fotografię twarzy królowej, ale w szatach współczesnego mężczyzny. Kobieta, czy mężczyzna?…”

No i proszę, odpowiedzcie na to pytanie sami…

pozdrawiam wszystkich

Beata

i Wasza Jadwiga

Ps.

oto email jaki dzisiaj otrzymałam od Beaty:

Jadziu,
 
dzisiaj mam dwa interview z BBC Radio o mojej nowej książce o Wyspach Normandzkich.Pierwsze interview z BBC Guernsey za mną. Link poniżej.  Jak chcesz posłuchać to przesuń różową kreseczkę pod przyciskiem start/stop do położenia 2.13.20 bo wtedy zaczyna się ten kawałek ze mną. Trwa do 2.18.30.    B. 

http://www.bbc.co.uk/iplayer/episode/p00h70t1/Jim_Cathcart_14_06_2011/

Wpis z dnia 7.04.2010  o Wyspach Normandzkich jako zapowiedź książki możecie zobaczyć i przeczytać.

 Beato, wyszło super, jestesmy z Ciebie dumni, wszyscy ! Nie łatwo jest robić karierę w Anglii, szczególnie gdy dotyczy to kobiety w zawodzie fotografa i autora tekstu, a także wydawania książek o Wyspach Brytyjskich widzianych romantycznymiTwoimi  oczami, wyrazy najwyższego uznania, serdeczne gratulacje, i pozdrowienia

Jadwiga

Pamiętam, gdy byłam mała często w naszym domu mama przygotowywała sałatę parzoną. Ponieważ byłam wyrodnym dzieckiem i nie uznawałam mleka, śmietany i pochodnych, czyli wszystkiego co się z mlekiem wiąże, sałatę parzoną uwielbiałam. Mamy od roku nie ma, odeszła do lepszego świata, a ja zupełnie zapomniałam o mojej ukochanej sałacie. Przecież teraz sos winegret króluje we wszystkich odmianach, więc u mnie na stole sałata z winegret jest wszędobylska, zaś sałata parzona odeszła w siną dal. Dzisiaj rozmawiając z Nuśką przypomniałyśmy sobie, gdy jej dziadek i moja mama przygotowywali bardzo często parzona sałatę. Nie wiem czy będzie Wam smakowała, ale podaję przepis, bo może okazać się, że taką sałatę pamiętacie z dzieciństwa, tylko o niej zapomnieliście tak jak ja.

Sałata parzona

Składniki: główka sałaty masłowej, 150 g słoniny, 2 łyżki octu, 3 łyżki cukru, sól pieprz do smaku, gorąca woda do sparzenia sałaty

Wykonanie: sałatę obieramy, myjemy, wykładamy na sito, rwiemy na mniejsze części, przelewamy gotująca wodą, przekładamy do miski. W tym samym czasie pokrojoną słoninkę smażymy na patelni, po czym polewamy sałatę. Ocet, cukier i szczyptę soli mieszamy z kilkoma łyżkami gorącej wody i wylewamy na sałatę. Całość mieszamy i sałata gotowa do spożycia. Smacznego!

Sałatka z krewetkami i truskawkami

Pamiętacie, moje wspomnienia z Chin? Pisałam wtedy również o potrawach serwowanych nam w poszczególnych Prowincjach. Zupełnie nie wiem jak to się stało, że dopiero kilka dni temu znalazłam w moich notatkach przepis na tę sałatkę, którą podano mi w Hong Kongu, gdy mój przyjaciel Li zaprosił mnie do obrotowej panoramicznej restauracji na wysokości 30 piętra. Pośród wielu dań, które nam serwowano była również ta pyszna sałatka z krewetkami, truskawkami, imbirem oraz listkami mięty. Ja już w Polsce dodałam do niej listki szałwii i melisy. Jest to sałatka z charakterem, a do tego schłodzone biało wino, może być również zimny Champagne, a co!

Składniki: obrane pistacje może być 3 łyżki, truskawki 250 g, krewetki koktajlowe 1 opakowanie (250 g) mrożone, opakowanie makaronu sojowego, kilka listków szałwii, melisy a jeżeli lubicie można dodać mięty. Ponieważ w moim ogrodzie mięty jest dużo, korzystam i dodaję kilka listków świeżo uszczypanej mięty, zapach jest przedni. Do sałatki dodaje również imbir w zalewie, używany do przygotowywania sushi (taki o różowym kolorze w paseczkach), ilość wg uznania.

Sos do sałatki: Sok z cytryny, miód wg uznania ja dodaje 2-3 łyżek miodu gryczanego, utarty na tarce z drobnymi oczkami imbir. Wykonanie: makaron zalewamy wrzątkiem i dalej postępujemy zgodnie z przepisem (ja po odcedzeniu tnę makaron nożyczkami na mniejsze odcinki), wykładam na miskę, dodaję pistacje, truskawki umyte, obrane i przekrojone na pół, dodaje rozmrożone krewetki przelane na sicie gorącą wodą, oraz listki ziół, a także paseczki imbiru i to sporo, aby sałatka miała zdecydowany smak.

Sos mieszam w kubku i polewam sałatkę, pycha! Wstawiam do lodówki na godzinę lub dwie aby była zimna, wtedy jest rewelacyjna!

Danie jest lekkie, delikatne i niezawodne na obecnie trwające upału, ponadto przygotowujemy je w 15 minut.

Ciasto” bzium” z owocami

Podawałam Wam kiedyś przepis na ciasto” bzium”. Dla tych którzy nie doczytali się podaję wersje z truskawkami:

Ciasto „Bzium”

Składniki:

5 jaj, mąka, cukier, masło, 1 łyżeczka proszku do pieczenia.

Jajka pozbawione skorupek ważymy, dodajemy do nich tyle samo cukru ile ważą jajka, ubijamy na puszystą masę, dodajemy tyle samo mąki, razem z łyżeczką proszku do pieczenia, co ważyły jajka i na koniec dodajemy tyle samo masła, co ważyły jajka. Masło rozpuszczamy w garnuszku i wlewamy do masy, ubijając wszystko mikserem. Bziuuuuuum!

I teraz zaczyna się nasze fantazjowanie. Sezon  truskawkowy trwa. Małą tortownicę smarujemy masłem, posypujemy tartą bułką, wlewamy masę, opłukane i obrane  truskawki wysypujemy na ciasto. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy w temperaturze 180 stopni 25 min, sprawdzając, aby ciasto było rumiane – metodą patyczka sprawdzamy, aby było w środku dopieczone to znaczy patyczek musi być suchy po wyjęciu z ciasta.

Ciasto „Bzium” jest ciastem bazą dla wszystkich owocowych ciast i sezonowych owoców, takich jak morele, brzoskwinie, śliwki, jabłka (muszą być ochędożone i pokrojone w paseczki), wiśnie, rabarbar, co kto lubi i znajdzie na targu lub we własnym ogrodzie. Można również ciasto podzielić na dwie części i do jednej z nich dodać 2 łyżki kakao, wtedy wyjdzie nam ciasto marmurkowe, gdy wylejemy najpierw jasną część ciasta do tortownicy a następnie część kakaową robiąc widelcem esy floresy. Można go podawać na ciepło z lodami i bitą śmietaną, można podać oprószone cukrem pudrem, polane masą kajmakową, czekoladową, rozpuszczoną nutelą, i czym kto chce, inwencja twórcza pilnie poszukiwana. Ponieważ owoce na straganach zaczęły królować, polecam to proste ciasto, którego wykonanie trwa bziuuuuuuuuum!!!

Wasza Jadwiga

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.