Seminarium szkoleniowe
Uczestniczyłam w seminarium szkoleniowym „Liderki Sportu”, które odbyło się w Centrum Olimpijskim Polskiego Komitetu Olimpijskiego w Warszawie przy ul. Gdyńskie Wybrzeże 4. Seminarium zostało zorganizowane przez Ministerstwo Sportu oraz Pełnomocnika Rządu do Spraw Równego Traktowania. Brały w nim udział kobiety działające w sporcie: między innymi Otylia Jędrzejczak, Monika Maciejewska, Alicja Rutecka, Anna Lewczuk, Anna Wasilewska, menadżerki sportu, przedstawicielki polskich związków sportowych, a także osoby zaproszone: Ryszard Stachurski – Sekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu,
Andrzej Kraśnicki – Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego,
Elżbieta Radziszewska – Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania,
Urszula Jankowska – radca generalny w Ministerstwie Sportu i Turystyki,
Andrzej Person – senator,
Beata Bublewicz – posłanka na Sejm Rzeczpospolitej Polskiej, Wiceprzewodnicząca Komisji Kultury Fizycznej i Sportu,
Adam Krzesiński – sekretarz generalny polskiego Komitetu Olimpijskiego,
Anna Budzanowska – dyrektor Departamentu Sportu Kwalifikowanego i Młodzieżowego,
Prof. Ewa Kozdroń – AWF Warszawa,
Dr Joanna Sobiecka – AWF Kraków,
Dorota Idzi – przewodnicząca Komisji Sportu Kobiet,
Agnieszka Olejkowska – rzecznik prasowy PZPN.
Z przyjemnością chciałabym odnotować wystąpienie pani Elżbiety Radziszewskiej – Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania, która na zadania w sporcie, zarządzanie i liderki sportu, popatrzyła przez pryzmat równego traktowania kobiet i mężczyzn (a także przez pryzmat walki z rasizmem, szkoleń i awansów, zatrudnienia płci, orientacji seksualnej, religii, wieku, niepełnosprawności, rasy). Podkreśliła, że od roku 1919 w Polsce wybierałyśmy i mogłyśmy być wybierane, że Polska jest drugim na świecie państwem, które ma dwuizbowy parlament, starszy jest tylko parlament Anglii. Poinformowała, że 30.04.2008 r. powołano pełnomocnika rządu ds. równego traktowania, aby zasada równego traktowania była respektowana. Unia Europejska ma swoje wymogi i Polska musi się do tego dostosować. Ponadto przekazała, że trwają prace dotyczące niezależnego od rządu publicznego organu, którego zadaniem byłoby dawanie rządowi zaleceń dotyczących respektowania prawa w tym zakresie, a także udzielanie pomocy prawnej i wsparcie dla osób dyskryminowanych. Takim organem ma być Rzecznik Praw Obywatelskich z prof. Ireną Lipowicz na czele (niebawem zostanie powołana). W swoim wystąpieniu pani Radziszewska pokazała również, że w sporcie nie ma zasad równego traktowania, o czym świadczyć może na przykład ilość kobiet – prezesów w polskich związkach sportowych.
I tu nasuwa mi się osobista dygresja. W roku 1991 zostałam wybrana prezesem Polskiego Związku Badmintona. Byłam pierwszą kobietą – prezesem w polskim sporcie. Pamiętamy trudne czasy lat dziewięćdziesiątych i transformacji, jaką wszyscy przechodziliśmy, w tym także polski sport. Doskonale pamiętam wrzesień roku 1991 i pismo, które otrzymałam z ministerstwa. W związku z trudną sytuacją finansową państwa i rządu oraz dziurą budżetową, Polski Związek Badmintona musiał oddać do budżetu 47% dotacji przyznanej na rok 1991. Pismo otrzymaliśmy we wrześniu, czyli w naszym przypadku zrealizowaliśmy 80% budżetu na rok 1991. Na nic zdały się tłumaczenia, pisma, odwołania, staliśmy na straconej pozycji i nie było dyskusji. Zresztą wszystkie związki sportowe musiały oddać część przyznanych pieniędzy. Proszę sobie wyobrazić, jakich sztuk dokonywaliśmy, aby zrealizować szkolenia dla zawodników, aby nie przerwać przygotowań do najważniejszych imprez, jakimi w roku 1992 były m.in. Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie. Zakwalifikowaliśmy WTEDY 5 KOBIET i 1 MĘŻCZYZNĘ. Międzynarodowe mistrzostwa Polski, które wtedy odbywały się w Płocku, zostały zorganizowane, i proszę mnie nie pytać, jakim wysiłkiem i nakładem sił i środków. Długi, które zaciągnęliśmy u naszych kontrahentów spłacaliśmy do września 1992 r., ale wszystkie akcje szkoleniowe seniorów, starty polskich zawodników zostały zrealizowane zgodnie z planem. Starty w zaplanowanych turniejach kwalifikujących do IO Barcelona 1992 – a trzeba było wystartować w co najmniej 10 wielkich turniejach międzynarodowych, punktowanych, a punkty te zliczane razem dawały miejsce na listach światowych Międzynarodowej Federacji badmintona IBF, realizowaliśmy bądź to na koszt klubów, bądź na koszt własny związku, z odroczonymi terminami płatności. To były bardzo trudne chwile dla nowego prezesa – kobiety, która musiała sobie ze wszystkim poradzić. I poradziła! Byłam wówczas jedyną kobietą na takim stanowisku i nie mogłam pokazać, że się boję, obawiam, że nie dam rady, (oczywiście, że się bałam, oczywiście, że nocami nie spałam, ale o tym wiedzieliśmy tylko ja i mój mąż) dałam radę, znajdowałam różnego rodzaju rzeczy niemożliwe, które stawały się możliwymi i wyszliśmy z badmintonem na prostą, wzięliśmy udział w Igrzyskach Olimpijskich w badmintonie Barcelona 1992 i Polska po raz pierwszy na tych zawodach zajęła 9. miejsce w grze podwójnej kobiet. Bożena Siemieniec i Wioletta Wilk były zdobywczyniami tej pozycji. Dopiero trzy lata później związek jeździecki wybrał kobietę na stanowisko prezesa (zajmowała je tylko rok lub półtora). Na damskiego prezesa zdecydował się też związek łuczniczy – Justyna piastowała tę funkcję przez jedną kadencję, natomiast prezesem w Polskim Związku Lekkiej Atletyki w latach 1997-2009 była pani Irena Szewińska, ale to było 6 długich lat po tym, jak ja prezesowałam mojemu związkowi. Pracowałam jako prezes Polskiego Związku Badmintona od 1991 do stycznia 2005 roku. Poprzez tę dygresję chciałam pokazać, jak nas, kobiet, na pozycjach liderek w sporcie jest mało. Obecnie żaden związek sportowy nie ma chyba kobiety prezesa.
Wracając do seminarium:
Pani Elżbieta Radziszewska stwierdziła, że aby osiągnąć poważne stanowisko w zarządzaniu w sporcie musimy mieć pasję. To prawda, zgadzam się z panią całkowicie. Tylko dzięki pasji, ukochaniu sportu, codziennemu współzawodnictwu z mężczyznami osiągnęłam sukces, wytrwałam i doszłam do wyznaczonego przeze mnie celu.
Ula Jankowska, radca generalny w Ministerstwie Sportu zapoznała nas z działaniami ministerstwa w tym zakresie, jak również poinformowała nas o kongresie, jaki odbył się w dniach 20-23 maja tego roku w Sydney: Kobiety i Sport/weź udział/pomyśl/zmień, w którym uczestniczyło 460 osób z 60 państw. Polska została wyróżniona i głośno było o naszej inicjatywie dotyczącej najlepszych zawodniczek posiadających stypendia sportowe. Gdy zawodniczki zachodzą w ciążę i rodzą dziecko, mają szansę powrotu do wielkiego wyczynu poprzez uregulowania prawne (2005 r.) – w dalszym ciągu otrzymują stypendia sportowe i mogą wrócić do swojej dyscypliny sportowej oraz do wielkiej formy, gwarantującej im uzyskanie kolejnych świetnych wyników sportowych, dzięki tej pomocy.
Ciekawe były również dwie prezentacje: Ewy Rutkowskiej i Doroty Bregin, reprezentujących Grupę Doradczą Równości Płci o tematach „Polityka równości a sektor sportowy” oraz „Możliwości rozwiązań równościowych w sektorze sportu”. Mottem wykładu pani Ewy Rutkowskiej był wyjątek z deklaracji z Brighton w sprawie kobiet w sporcie z roku 1994: ”… Mimo wzrostu udziału kobiet w sporcie, który miał miejsce w ostatnich latach, oraz pomimo zwiększania szans uczestnictwa w wydarzeniach sportowych o randze krajowej i międzynarodowej, zjawiskom tym nie towarzyszył wzrost udziału kobiet w zakresie podejmowania decyzji i sprawowania funkcji kierowniczych w sporcie. Kobiety są zdecydowanie słabo reprezentowane wśród kadry zarządzającej, trenerów i urzędników, w szczególności wyższych szczebli. Dopóki brak będzie kobiet na stanowiskach kierowniczych i decyzyjnych oraz brak będzie kobiecych wzorców w sporcie, postulat równych szans dla kobiet i dziewcząt nie będzie możliwy do zrealizowania”. Minęło 16 lat od ustanowienia tej deklaracji, i nie bardzo w to wierzę, że się coś zmieniło. Wiemy, że zmiany te są wynikiem ciągłego, długiego procesu, którego efekty będzie można ocenić w ciągu kilku lat.
Bardzo mi się podobała prezentacja przedstawiona przez dr Adrianę Zagórską na temat „Technika „skutecznie” jako element budowania siebie”. Pani Adriana przedstawiła kilka możliwych do zastosowania technik. Aby być skutecznym i móc realizować siebie, należy zachować poniższe zasady: ciało, umysł, duch. Powiedziała w swym wystąpieniu, że myślenie jest czynnością umysłową, mózg zaś jest ślepym narządem, który przetwarza wszystko, co mu zostanie przesłane. Człowiek reaguje na wyobrażenia, a ciało odpowiada na to, co mózg sobie wyobraża. Czym zatem jest technika „skutecznie”? Jest to zbiór technik psychologicznych wspierających pewność siebie i poczucie własnej skuteczności. Pewność siebie to wiara, że możesz osiągnąć sukces, wykonać to co zamierzasz, wiara w swój potencjał, a pewność siebie rozwija pozytywne emocje, ułatwia koncentrację, wpływa na formułowanie celów, zwiększa wysiłek wkładany w działanie, wpływa na strategię „grać aby wygrać”. Własna skuteczność „self efficacy” – poczucie własnej kompetencji, która pozwoli na efektywne radzenie sobie z różnymi stresującymi sytuacjami, jest to nasze przekonanie, że możemy skutecznie działać dla osiągnięcia celu. Niski poziom własnej skuteczności związany jest z lękiem, poczuciem bezradności, nasileniem smutku i przygnębienia. Pani dr Adriana Zagórska wprowadzała nas w te i inne aspekty pewności siebie, skuteczności, energii życiowej, a także stresu i paliwa do życia w formach diety, ruchu, snu, czasu wolnego, planów i marzeń, spełnień życiowych, kultury i duchowości. Były to sprawy jakby proste, o których na co dzień nie myślimy, ale one wpływają na nasze działania. Bardzo dobra psychologiczna strona w technikach skuteczności, z punktu widzenia naukowego w psychologii. Wykład bardzo ciekawy, zmuszający do pewnych przemyśleń. Na zakończenie odbył się panel dyskusyjny „Jakimi metodami należy promować i rozwijać sport kobiet?”. Dyskusja trwała godzinę i wzięły w niej udział prawie wszystkie uczestniczki spotkania. Konferencja ciekawa, potrzebna, świetnie moderowana przez dr psychologii Jadwigę Kłodecką-Różalską. Jestem bardzo zadowolona, że brałam udział w tym wydarzeniu. Wszystkim osobom, które miały swoje prezentacje serdecznie dziękujemy za ich przekazanie.
A ja chciałabym dodatkowo podziękować pani Uli Jankowskiej, która była dobrym duchem tego seminarium.
Sprawozdawca – uczestnik
Wasza Jadwiga Honorowy Prezes
Polskiego Związku Badmintona
13 lipca 2010 - 21:38
Aż żałuję, że nie jestem damą! Bo byłbym w znakomitym towarzystwie. A tak, to mój ród musiał być reprezentowany przez senatora-imiennika, kiedyś- podobno- jeszcze aktywnego dziennikarza sportowego,ale…niech już będzie, jak jest- panie sę najważniejsze. Zwłaszcza takie. Liderki pełną… buzią. Pozdrawiam.
13 lipca 2010 - 22:00
Jadziu! Kobiety działaczki sportowe były zawsze traktowane przez „brzydszą” połowę jako kwiatek do kożucha i piąte koło u wozu. Jak pamiętam z autopsji (w końcu pracowałam zawodowo w tej dziedzinie 13 lat) – z obsadzaniem stanowisk liderskich przez płeć piękną zawsze był problem – bo „baby nie będą nam tu rządzić” – jak kiedyś usłyszałam od jednego z prominentnych działaczy sportowych. Ty zrobiłaś wyłom w takim postrzeganiu kobiet-działaczek w sporcie i chwała Ci za to i moje wielkie uznanie.
Pozdrawiam! 🙂
13 lipca 2010 - 22:46
We wszystkich dziedzinach / nie tylko w sporcie/ kobiet na wyższych stanowiskach jest mało , albo wcale ich nie ma .
Gdy pracowałam z ZUS-ie kobiety były referentkami , co najwyżej kierowniczkami referatu / st.inspektor/ , ale już od kierownika wydziału w górę , same chłopy .Gdy się pojawił nowy narybek w spodniach , zaraz był windowany w górę , a kobieta z tym samym wykształceniem i dłuższym stażem dalej pracowała na referacie .
Teraz młode kobiety są pewniejsze , odważniejsze i bardziej przebojowe , gdy im się czegoś odmawia mają odwagę zapytać DLACZEGO?
Widzę po moich siostrzenicach ,że one wiedzą czego chcą i najczęściej udaje im się to zdobyć .
Podziwiałam takie kobiety jak Ty , ale było ich niewiele , myślę ,że to się już zmienia .
„Z innej beczki”
Gdy byłam nastolatką uwielbiałam grać w badmintona / zresztą był bardzo popularny / , teraz nie widzę , aby młodzież uprawiała ten sport dla przyjemności , raczej tenis albo siatkówkę , a szkoda .
Pozdrawiam serdecznie Yrsa
14 lipca 2010 - 6:08
Andrzeju,
no cóż Twój kolega po fachu teraz załatwia inne bardzo ważne sprawy, pozdrawiam serdecznie
14 lipca 2010 - 6:25
Pleciugo,
To był historyczny moment gdy wybierano mnie prezesm związku,ale też badminton jest postrzegany – i wtedy był- jako sport niszowy, więc w takim związku można było mieć kobietę, ale jak się okazało, która wytrwale szła do celu, organizując szkoły mistrzostwa sportowego aż trzy w Słupsku (1996) z Prezydentem Jerzym Mazurkiem razem o sprawę walczyliśmy, w Olsztynie, tam z Dyr.Alicją Rutecką (1998), dzisiaj dyrektorem Biura Sportu Urzędu Miasta Olsztyn, z dyr.Zdzisławą Szałagan z Głubczyc (2000) i Urzędem Starosty Powiatowego w Głubczycach( to stamtąd wywodził się Z.Michałek- PGR Głubczyce) wielkie i nowoczesne gospodarstwo rolne, świetnie zarządzane i w czasach socjalizmu (!!!) i dzisiaj. Dzisiaj muszę powiedzieć, że ten właśnie okres, gdy pracowałam z paniami dyrektorkami, bo trzeba dodać, że w Słupsku był wspaniały dyrektor Zygmunt Kołodziej ale przeszedł na emeryturę i na jego miejsce dyrektorem została Bożena Jurkiewicz, to był rzeczywiście świetny okres i apogeum rozwoju szkół mistrzostwa sportowego i właśnie z tych szkół wywodziło się zaplecze kadry narodowej seniorów – juniorzy, których wybieraliśmy i proponowaliśmy im internat, wyżywienie, opiekę pedagogiczną naukę i wiele godzin ciężkiej pracy codziennie z bardzo dobrymi trenerami. Ten system zdał egzamin bo po raz pierwszy w roku 1999 w Glasgow na Mistrzostwach Europy zdobyliśmy srebrny i dwa brązowe medale w kategorii juniorów.
Równolegle też szły akcje dla uczniowskich klubów sportowych które zakładaliśmy uzyskując środki z Ministerstwa Sportu na ten cel powatłao takich klubów 430, ciekawe byłoby aby zbadać ile z tych klubów istnieje dzisiaj i jeżeli nie za wiele to dlaczego?, sportowe wakacje uks, szkolenie instruktorów nauczycieli wf, turnieje uksów, sprzęt dla uksów dostarczany bezpłatnie, wiele wiele akcji, które oprocentowały. Stawialiśmy bardzo solidne fundamenty przygotowując seniorów do osiągania sukcesów, bez tyego nie dochowalibyśmy się takich zawodników jak: Kamili Augustyn, Michała Łogosza, Przemysława Wachy, Roberta Mateusiaka i Nadii Kstiuczyk-Zięby. Tworzyliśmy mocne fundamenty aby wyłuskać brylanty i wszystko to czego nie wolno było zmarnować i o tym koniecznie musimy pamiętać, sukcesy Nadii i Mateusiaka nie wzięły się z niczego!
14 lipca 2010 - 6:31
Yrso,
Badminton na powietrzu jest świetnym sportowaniem a i w sklepach wybór sprzętu do gry w badmintona jest imponujący, także ceny bardzo przystępne. W tym zakresie bardzo dużo się zmieniło, ale też i młodzież się zmieniła sa komputery, gry, ipody, telefony komórkowe, filmy silverscreen i tysiace innych ciekawych rzeczy a badminton jakoś nie ma dobrej prasy i nie jest o nim głośno pomimo sukcesów, a jak wiesz liczy się ciągła praca z mediami aby popularyzować dyscyplinę. W latach mojego prezesowania mieliśmy nawet stały program w tv nauka badmintona, i to było motorem dla dzieciaków zachęcenia ich do gry w badmintona.
Mam nadzieję, że nowe młode pokolenia kobiet będą szły i braly sprawy w swoje ręce i wtedy znów będziemy mogły piowiedzieć o dobrych czasach w szkołach … (jesteśmy sumienne, lubimy porzadek i jesteśmy głodne sukcesów)
pozdrawiam
14 lipca 2010 - 13:26
no proszę, jaki świat niewielki. Z Moniką Macijewską kończyliśmy kurs menadżera sportu, a z Anką Lewczuk parę razy się szkolilismy w Gdańsku:)
14 lipca 2010 - 17:01
Randdal,
no przecież napisałam kiedyś, że my sąsiedzi bliscy są, tylko nie wiedziałam którego stopnia a tu drugiego, bo Monika i Anka, prosze prosze, cieszy mnie to i to bardzo,
pozdrawiam, jak tam urlop się udał
J
14 lipca 2010 - 19:05
Kobiety w ciągu ostatnich 100 lat naprawdę sporo osiągnęły, jeśli chodzi o udział w kulturze, polityce, sporcie, gospodarce, nauce…
Obecnie bardzo nasila się przekonanie o nieuprawnionej nierówności wciąż istniejącej (np. ruchy feministyczne; kobiety w wojsku). Niedobrze byłoby wprowadzać chyba prawne parytety, raczej identycznie traktować kandydatów i kandydatki na wszystkie stanowiska, również z tej górnej półki.
Pozdrawiam. 🙂
14 lipca 2010 - 20:17
Ramus,
absolutnie się z Tobą zgadzam, i takie ma zadanie Pełnomocnik do spraw równego traktowania ( jak widzisz nie ma dodanego kobiet i mężczyzn).
Poza tym jak ktoś dobry jest w swoim fachu to przedrze się przez wszystkie bariery.
pozdrawiam
16 lipca 2010 - 0:03
Pozdrowienia z gorącego Podkarpacia-no cóż,kierowanie związkiem sportowym to nie łatwa sprawa -problemów wiele no i zajęte wszystkie niedziele ale jak mawiają gdzie diabeł nie może….-pozdrawiam!
16 lipca 2010 - 5:09
wibo,
to prawda, wszystkie niedziel, no może dwie w roku były wolne, bo jak nie w kraju na turniejach, mistrzostwach, spotkaniach, na zaproszenia klubów, okręgów, władz sportowych, to też na kongresach, mistrzostawch swiata czy Europy, lub zebraniach Zarządu Europy. I tak się to kręciło…
pozdrawiam
16 lipca 2010 - 6:25
Bardzo imponująca lista osiągnięć. Gratuluję i życze kobirtom aby mogły rozwijać swobodnie skrzydła we wszystkich dziedzinach.
Osobna sprawa to badminton. Wg mnie idealny sport na obecne czasy. Nie wiem dlaczego nikt go nie propaguje. U nas grywają w badminton tylko imigranci z Azji. Przyjemnie na to popatrzeć.
Pozdrawiam.
16 lipca 2010 - 9:23
Pani Jadwigo,
ten fragment, w którym opisuje Pani przygotowania do igrzysk w Barcelonie, przygotowania trudne, okupione wielkim Pani (i męża – równouprawnienie) poświęceniem, powinni przeczytać przede wszystkim ci, którzy od każdego pojawiającego się na igrzyskach Polaka oczekują zdobywania medali, a nie tylko jakiś dziewiątych miejsc w dyscyplinach zwanych niszowymi…
Jeżeli chodzi o biegi, to tylko chyba półmaraton i maraton warszawski mają równe nagrody dla zwyciężczyń i zwycięzców. Na pozostałych zawodach często i gęsto nie ma nawet toalet i szatni dla Pań…
16 lipca 2010 - 14:52
pharlap,
masz rację badminton jest super, AQzjaci niedoścignieni ponieważ tam nawet na ubitej ziemi grają w badmintona i jest to sport narodowy w Chinach, INdonezji, Korei Płd, Japonii,
u nas nie ma takiego dużego rynku zbytu na produktu do badmintona i należałoby wyłożyć wielką kasę na reklamy oraz na budowę hal sportowych tylko do badmintona jak w Islandii, Danii, Finalandii aby wszyscy mogli grać. Marzę o tym aby emeryci grAli na salach klubowycH badmintonowych i do squasha też aby po grze wypili piwo mogli zjeść lunch i wrócić do domu jak to jest w W.Brytanii, przecież lepiej i taniej jest zapobiegać niż leczyc…
16 lipca 2010 - 15:12
Pan Tomek,
panie Tomku, obecnie badminton w Polsce dzięki Nadii Kostiuczyk Zięba i Robertowi Mateusiakowi ma wyniki najwyższej klasy, wygrali Indonesia Open 2010 po raz pierwszy w mixcie i to Polacy, czyli ile lat czekaliśmy od 1992 r? a od 1986 r pierwszej wyprawy do Chin po naukę, po trenera chińskiego? 24 lata lub 18 i tak dużo i tak jeszcze więcej, bo tylko ciężka, żmudna długa praca może dać efekty, a nie są one możliwe ad hoc, na łapu capu, na byle jak, to jest proces myślowy, najpierw trzeba wygrać z jakimś Duńczykiem , Rosjaninem, Szwedem, Niemcem,Anglikiem, oooo to jest możliwe, a pootem Japonczyk o, poszło, nie taki trudny, o i Chińczyk i znowu Indonezyjczyk i tak po nitce do kłębka, prawda to, że żmudna robota i wielu się na nią złożyło, bez Ryszarda Borka , bez Zhou Jun Linga z Chin, bez Ling Bo, bez wielu szkoleniowych kursów nie byłoby dziś tego sukcesu, bez pracy wielu osób bo przecież, aby oni tak grali ktoś musiał stać po drugiej stronie siatki i z nimi sparring mieć, więc grali z zawodnikami ze szkół mistrzostwa sportowego, każdy debel po pół godziny a oni cały czas na boisku, więc jeździli po świecie i grali sparring pomiędzy jednym a drugim turniejem, jeździli i grali z Anglikami w ich centrum szkoleniowym w Milton Keynes, jeździli do Duńczyków, grali w lidze niemieckiej, w lidze duńskiej grają dotychczas i w ten sposób nabywają więcej i więcej umiejetności, do wygrywania prestiżowych turniejów, moje sny zaczynają się spełniać… ale to nie jest kres ich możliwości o nie, ja to wiem.
16 lipca 2010 - 18:41
Jadwigo , dzisiaj ostatni dzień w pracy , najgorszy ze wszystkich bo gorąco nie do wytrzymania , ale już jestem po .Wszystko udało się skończyć godzinę przed czasem.
Już jestem gotowa do drogi i jutro skoro świt wyjeżdżam ,im wcześniej tym lepiej / czyli chłodniej /.
Szef okazał dobrą wolę i dołożył mi do urlopu jeszcze tydzień czyli razem mam 4 tygodnie , postaram się spędzić ten czas najlepiej jak potrafię . Będę wypoczywać , czytać , zwiedzać , poznawać ludzi i cieszyć się tą krótkotrwałą wolnością.
Tobie , Jadwigo życzę , aby pogoda zmieniła się na bardziej znośną , a jeżeli wybierasz się w podróż , aby była to przyjemna przygoda pełna wrażeń i miłych przeżyć .
Dzięki za serdeczne słowa i odpowiedzi na moje komentarze na Twoim blogu , to bardzo miłe .
Pozdrawiam serdecznie Yrsa
16 lipca 2010 - 21:23
Hedwiżko Miła, cieszę się z Twojej opinii o moich poczynaniach, ale… i tu jest pies pogrzebany… gdzie tam mnie do Ciebie i Twojej działalności! Ja tylko malutki żuczek, który sobie pstryka łobrazeczki. I nie mówię tego z jakiejś tam fałszywej bądź nie, skromności. tak to widzę i wiesz co? Troszkę Ci zazdroszczę tej energii. Serdeczności niezmiennie, Gosia
17 lipca 2010 - 6:53
Yrso,
zawsze ceniłam sobie kontakt z ludźmi, a jeżeli jeszcze chcą ze mną rozmawiać, to przecież nie godzi się nie odpowiadać na wypowiedzi. Chcę aby na moim blogu trwała rozmowa, aby był żywym i służył wymianie myśli, aktualności, aby nasze rozmowy sprawiały nam radość. Mnie sprawiają, i dopóki tak będzie blog będzie trwał. Tyle nowych znajomości w moim życiu pojawia się a ja jestem z tego bardzo zadowolona. Cieszę się z Twojego urlopu wyjazdu, wracaj do nas wypoczęta, zdrowa z nowymi pomysłami.
Pozdrowienia
J
17 lipca 2010 - 6:56
MGM,
ja takich łobrazeczków pstrykać nie umiem, i dlatego podobają mi się Twoje wyprawy nocno-dzienne nad jezioro, pstrykanie wschodów słońca spotkania z przyrodą.
Lubię takie klimaty i chętnie czytam o Twoich wyprawach, serdecznie pozdrawiam
J
27 lipca 2010 - 12:58
Szanowna Pani Jadwigo.
Włączyłem dzisiaj komputer i…jakież było moje zdziwienie,kiedy ujrzałem Pani tekst na moim blogu.Rzecz polega na tym,że już dużo wcześniej „przychodziłem” do Pani i zachwyciłem się postawą,jaką Pani prezentowała w swoim życiu.Kobiety bywają Wielkie.Oczywiście nie wszystkie,tak zresztą jak mężczyźni,ale swoim wdziękiem,nieustępliwością i mądrością potrafią stworzyć historie niebywałe.
Komentarze nie służą do zbyt długich tyrad,więc napiszę krótko.Po części jestem plastykiem i bardzo podoba mi się forma tego bloga.Plastyczna forma.A do tego dochodzi aura sztuki i sportu,który ktoś kiedyś nazwał:Największym Teatrem Świata.
Szanowna Pani Jadwigo,skoro pyta mnie pani dlaczego?To ja odpowiadam,że pytajnik znika.Cóż innego mogę odpowiedzieć…
I na koniec,idąc za pani słowem(jednym z moich ulubionych)SZACUN OGROMNY!!!
Jakub
27 lipca 2010 - 16:54
Panie Jakubie,
Blogi ludzi mądrych, inteligentnych, majacych wiedzę, swój świat, umiejący ją pokazać, zachęcić do tego świata są bardzo potrzebne. Proszę zajrzeć do gazet, bylejakość, brak dbałości o słowo pisane, brak wzajemnego szcunku i kultury, im bardziej się obrzucamy błotem tym lepiej( to politycy), im gorzej tym lepiej, nie , nie chcę takiego świata, chcę pokazywać swiat w jakim sama żyłam i żyję, to co robiłam i jakim wartościom hołdowałam, madrości, odpowiedniemu wykształceniu, językom, poznawaniu świata i największej kultury jaka była tworzona, w imię własnego rozwoju, w imię rozwoju potencjalnie mojej rodziny. Bo czym cebulka nasiąknie za młodu.. itd. Popieram to co mądrzy ludzie maja do powiedzenia, bo kto tę mądrość będzie przekazywał dalej? Nie można myśleć tylko o sobie, trzeba myśleć perspektywicznie, dlatego sama wzięłam się za blog, mierzę się z wyzwaniami, którym ludzie w moim wieku już nie hołdują, a ja, dopóki starczy sił, dopóki rozum będzie funkcjonował, dopóki będę miała coś mądrego do powiedzenia. A Pan? chce zrezygnować? No nie, proszę mnie nie rozczarowywać, gdzie będę zaglądała, Pan, Randdal, Barnaba, polakdogórynogami, co nam zostanie? Pozdrawiam z nadzieją…